Krem jest bardzo podobny do francuskiego crème brûlée. Jako, że go uwielbiam, to nie mogę powiedzieć złego słowa na krem kataloński. No może poza tym, że źle doczytałam i dałam za dużo cukru. Wyszedł potwornie słodki, w oryginale taki nie powinien być.
Dodatkowo muszę oświadczyć, że nienawidzę ucierać jajek z cukrem. Ręce mi już odpadały a masa dalej nie była jakoś bardzo puszysta. W końcu się poddałam i dałam taką jaka mi wyszła. Później trochę poczytałam i okazało się że jest to długi proces. Znalazłam też radę, aby dodać trochę wrzątku - cukier szybciej się rozpuszcza i dzięki temu ucieranie staje się prostsze. Radę zamierzam wypróbować przy najbliższej okazji.
M zapytany o wrażenia uznał, że gdyby nie był taki słodki, byłby fantastyczny.
Czas przygotowania: ok 30 min + 3h w lodówce
Składniki (na 2 porcje):
- 500 ml mleka
- 3 żółtka
-
1/2 szklanki cukru
- 1 laska (ok 5 cm) cynamonu
- skórka otarta z 1/2 cytryny
1. Do rondelka o grubym dnie wlej mleko, dodaj cynamon i skórkę z cytryny. Doprowadź do wrzenia i zdejmij z ognia.
2. Odcedź i przelej z powrotem do rondelka.
3. Żółtka utrzyj z cukrem na puszystą masę.
4. Do mleka stopniowo dodawaj zrobiony kogel-mogel, cały czas mieszając.
5. Postaw na kuchenkę i podgrzewaj na małym ogniu, aż krem zgęstnieje. (Ważne - nie doprowadzaj do wrzenia; jeżeli powstaną grudki, przetrzyj krem przez sito)
6. Przelej krem do miseczek/ kokilek/ filiżanek. Ostudź i wstaw na co najmniej 3h do lodówki.
7. Przed podaniem skarmelizuj wierzch deseru - posyp cukrem, wstaw do piekarnika i poczekaj aż cukier się zarumieni (lub użyj do tego specjalnego palnika)
Czyżby było aż tak dobre, że nie zdążyłaś zrobić zdjęcia gotowego deseru? :D A miksera to Ty nie masz co by ucierać raz dwa te żółtka z cukrem? :P
OdpowiedzUsuńM za szybko się dorwał do deseru :)
OdpowiedzUsuńblenderem ucierałam chyba 15 min i tylko część była puszysta, w reszcie było dalej widać cukier, ale szczerze - już mi się nie chciało :D
..., a kogiel mogiel to jak sie u Was robi?
OdpowiedzUsuńTylko "łyżką ucierany" jest najlepszy.
BTW
deser fantastyczny - szkoda tylko, że nie cieszą mnie słodkości tak jak niegdyś